Marchewkowa czekolada bez marchewki. Doktor Ania: Z konsumentów robią debili
Coraz więcej producentów żywności stara się sprzedać swoje produkty pod płaszczykiem zdrowych, choć niekoniecznie tak jest. Marketingowcy prześcigają się, aby w jak najsprytniejszy sposób ograć nazwy produktów, które wskazywałyby na powiązanie ze zdrową żywnością. Tak też było w przypadku... marchewkowej czekolady. Oburzona Doktor Ania nagłośniła całą sprawę.
Doktor Ania to tak naprawdę Anna Makowska. Kobieta działa w internecie, a jej misją jest pomoc ludziom w zmienieniu złych nawyków żywieniowych. Dodatkowo aktywnie obserwuje produkty spożywcze znajdujące się na rynku i przestrzega przed tymi, które tylko sprawiają wrażenie dobrych.
Z wykształcenia Doktor Ania jest doktorem nauk farmaceutycznych oraz pedagogiem. Jak zaznacza na swoim blogu, w ostatnich latach zaczęła też zgłębiać tematy dietetyki, żywienia człowieka oraz psychodietetyki i udało się jej zdobyć dyplomy w tych dziedzinach.
Swoją wiedzą dzieli się na Facebooku, Instagramie, Tik Toku oraz własnym blogu. Doktor Ania jest również autorką kilku książek o produktach spożywczych. W 2020 roku założyła fundację "samo się nie zrobi", której celem jest wprowadzenie rewolucji żywieniowej u najmłodszych, czyli w żłobkach i przedszkolach.
Ostatnio na swoim facebookowym profilu Doktor Ania opublikowała szokujący wpis dotyczący wprowadzonej na rynek marchewkowej czekolady. Doradczyni żywieniowa nie szczędziła słów "Nie bawi mnie robienie z konsumentów debili". Co dokładnie ją oburzyło?
Jedna z obserwatorek przesłała do Doktor Ani zdjęcia marchewkowej czekolady wraz z jej składem. Okazało się, że na 100 g tabliczki przypadało jedynie 0,5 grama suszonego warzywa. Nazwa dla konsumenta może być myląca, gdyż może się mu wydawać, że kupuje produkt wzbogacany o zdrowe warzywa. Prawda jest jednak taka, że to zwykły chwyt marketingowy, który nie ma nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem, a ilość marchwi jest znikoma.
Choć prawnie jest to legalne, sprawa oburza wielu i słusznie. Jedynym słusznym sposobem na walkę z takim marketingiem i nadużyciami jest dokładne sprawdzanie składu przed zakupem produktu. Podobne działania wykorzystywane są na przodzie etykiet jogurtów czy soków. Z tego powodu zawsze skrupulatnie sprawdzajmy, co mamy zamiar kupić, co dajemy swoim dzieciom i co sami jemy.
Źródło: facebook.com/doktorania, doktorania.pl, terazgotuje.pl
Zobacz też:
Czy wiesz, co to za placek? Tylko mistrzowie zdobędą wszystkie punkty
Uczeń podstawówki sobie poradzi, a ty? Sprawdź, czy znasz te jednostki miar i wag
Triki kulinarne Magdy Gessler. Po nich potrawy nabierają innego smaku i wymiaru