Nazywana jest rybą wybitnie czystej wody. Surowa pachnie ogórkiem, ma dużo przyswajalnego białka
Stynka to niewielka ryba, która ma jednak sporo właściwości odżywczych, a do tego wyjątkowo i zaskakująco pachnie - świeżym ogórkiem. Sprawdź, dlaczego warto jeść stynkę i jak ją przyrządzić.
Jest niewielka, ma srebrzyste boki i ciemniejszy grzbiet. W naszym kraju znamy dwa rodzaje stynki - morską, oraz jeziorną. Tą drugą spotkać można jedynie w północnej oraz północno-wschodniej części Polski.
To, co od razu intryguje, to jej określenie - stynka nazywana jest rybą wybitnie czystej wody. W suwalskich jeziorach poławiało się ją od XIX w. i trwa to do dziś, ale w międzyczasie, w latach 70 ubiegłego wieku, liczebność stynki w jeziorach spadła ze względu na zanieczyszczenie. Na szczęście zrobiono wiele, aby powstrzymać degradację tej ryby. Aktualnie jest poławiana jedynie zimą, spod lodu. Używa się do tego zadania specjalnych sieci o bardzo małych oczkach - połowy odbywają się w dużych grupach osób, także dla bezpieczeństwa. Problem z dostępnością stynki pojawia się wtedy, gdy zima nie jest zbyt mroźna, ponieważ do bezpiecznego połowu pokrywa lodowa musi mieć ok 18 cm.
Na początek trochę historii. Suwalszczyzna to wyjątkowo malownicze tereny, obfite w wodę i lasy, niekoniecznie słynące jednak z licznych upraw rolniczych. To właśnie niepozorna stynka była tam popularną zakąską, zarówno smażona jak i gotowana. Miejscowi rybacy odławiali stynkę i eksportowali do Augustowa, Wilna czy Warszawy - na ten temat pisały stołeczne gazety pod koniec XIX w.
Stynka miała niską cenę, przez wiele lat była więc istotną pozycją w jadłospisie rodzin mniej zamożnych. „Skromne były [święta], nie jak teraz. Tam rybka, to najwyżej stynka, jak się dostało” wspomina w Tygodniku Suwalskim (2000 r.) jedna z mieszkanek miasta, mając na myśli święta urządzane przed laty. Stynka w książkach kulinarnych znana była mniej więcej od początku XIX w. Nie umknęła ona uwadze m.in. Jana Szyttlera - kucharza na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Proponował on stynkę w różnych odsłonach - smażoną, gotowaną, ale także zapiekaną z warzywami.
No dobrze, ale czy stynka jest zdrowa? Bez wątpienia tak - warto jeść ją nie tylko ze względu na walory smakowe i delikatny, "ogórkowy" aromat, ale także z uwagi na wartości odżywcze.
Przede wszystkim ta niewielka rozmiarowo ryba jest bardzo dobrym źródłem białka, zawiera także kwasy omega-3, fosfor, potas, magnez i żelazo.
Zobacz także: Reguluje poziom cukru i pomaga utrzymać wagę. Pyszne dania z kaszy gryczanej
Jak przyrządzić stynkę? Opcje są różne. Najpopularniejsza to po prostu usmażenie ryby. Jak się do tego zabrać?
Potrzebne będą stynki, mąka pszenna oraz tłuszcz do smażenia - na przykład olej rzepakowy, może być też masło lub smalec.
Ryby umyj, osusz. Następnie obtocz w mące i smaż partiami w dużej ilości tłuszczu, aż się zarumienią, ale nie za długo. Po usmażeniu osusz z tłuszczu. Pysznie smakują podawane na gorąco z solą, pokropione sokiem z cytryny, a nawet limonki.
Popularnością cieszy się także stynka w zalewie octowej, na pewno ciekawą propozycją jest ta proponowana przez kucharza króla Stanisława Augusta Poniatowskiego - stynka zapiekana z warzywami.
Źródło: gov.pl, terazgotuje.pl
Zobacz też:
Mało znany zamiennik ziemniaka. Ma dużo błonnika, wspiera pracę serca i utrzymanie prawidłowej wagi
Odmładza, oczyszcza organizm i działa jak balsam na serce. Koreanki piją na potęgę
Mało znane, dlatego w sklepie omijamy. Przekąska dla serca, dobry wzrok i odchudzanie