W poniedziałki były, w co drugim PRL-owskim domu. Mięso z rosołu nie mogło się zmarnować
Niektórzy z nas doskonale pamiętają, jak w czasach PRL-u mięso stało się jednym z najbardziej deficytowych towarów. Jeśli w niedzielę udało się zjeść rosół, to mięso nie mogło się zmarnować. Już w poniedziałek przyrządzaliśmy z niego kolejne danie. Jednym z najbardziej kultowych pomysłów były naleśniki z mięsem z rosołu – hit w PRL-owskim domu.
System kartek miał regulować jego niedobory oraz kontrolować dystrybucję. W praktyce jednak nawet osoby posiadające pokaźny przydział wynoszący 4 kg nie mogły nabyć towaru, półki sklepowe świeciły pustkami. W dodatku wcale nie oznaczało to, że można kupić całego kurczaka. Lwią część przydziału stanowiło mięso niższego gatunku i jego przetwory. Norma było zatem, że w rosole lądowały podroby: serca czy żołądki.
Zatem, jak to w PRL-u, trzeba było kombinować. Kotlety schabowe zastąpiono kotletem rzymskim, czyli panierowanym kawałkiem żółtego sera. Popularnością cieszyły się dania jednogarnkowe, jak bigos czy fasolka po bretońsku, gdzie można było wkroić niewielkie ilości kiełbasy, by nadać potrawie mięsny smak.
Przeważnie jednak musieliśmy zadowolić się daniami mącznymi: kluskami leniwymi, pierogami ruskimi czy naleśnikami z twarogiem. Jeśli jednak zostało mięso z niedzielnego rosołu, można było je zmielić i przygotować z niego farsz.
Dziś wiele osób wyrzuca takie resztki, ale kiedyś było to nie do pomyślenia. W poniedziałek mięso z rosołu wykorzystywano do klusek, pasztetów, a bardzo często do gołąbków czy właśnie naleśników.
W wielu domach to danie stało się symbolem prostego, sycącego obiadu. W końcu pomagało wykarmić całą rodzinę, a przy tym - smakowało tak dobrze, że do dziś wspominamy je z sentymentem. Dla wielu z nas poniedziałkowe naleśniki to smak dzieciństwa. Delikatne, cienkie ciasto, miękki farsz i zapach przypraw, które miały nadać drugie życie mięsu po rosole. To była kwintesencja PRL-owskiej kuchni: nic się nie marnuje, wszystko można przerobić, a jedzenie ma przede wszystkim sycić.
Poniżej przedstawiamy odświeżoną wersję kultowego dania. Przepis pozostaje wierny duchowi tamtych czasów - prosty, oszczędny i pyszny - ale postanowiliśmy danie nieco uwspółcześnić, by odpowiadało dzisiejszym smakom.
Składniki na naleśniki:
- 2 jajka,
- 150 ml mleka,
- 150 ml wody,
- 160 g mąki pszennej,
- ½ łyżeczki cukru,
- ½ łyżeczki soli,
- masło klarowane do smażenia.
Składniki na farsz:
- 500 g mięsa z rosołu,
- 1 cebula,
- 2 łyżki masła klarowanego,
- ½ łyżeczki majeranku,
- ½ łyżeczki tymianku,
- ½ łyżeczki słodkiej papryki i szczypta do dekoracji,
- szczypta chili,
- sól i pieprz do smaku,
- 50 g sera cheddar,
- 1 łyżka posiekanej natki pietruszki.
Przygotowanie:
- Najpierw miksujemy wszystkie składniki na naleśniki, aby uzyskać jednolite ciasto. Smażymy cienkie placki na odrobinie dobrze rozgrzanego masła klarowanego, pilnując, by były elastyczne i nie przyrumieniły się nadmiernie - wtedy najlepiej się zawijają.
- W międzyczasie drobno siekamy cebulę i szklimy ją na maśle. Mięso z rosołu rozdrabniamy i razem z cebulą przepuszczamy przez maszynkę, a następnie doprawiamy ziołami, papryką, chili, solą i pieprzem tak, aby farsz odzyskał pełnię smaku.
- Każdy naleśnik wypełniamy porcją farszu i zawijamy. Układamy je w naczyniu żaroodpornym, posypujemy startym cheddarem i zapiekamy 15 minut w 180°C, aż ser się rozpuści i lekko zarumieni. Podajemy gorące, udekorowane natką i szczyptą papryki.
Choć czasy się zmieniły, a mięso nie jest dziś rarytasem, poniedziałkowe naleśniki z farszem ze składnikami z rosołu wciąż mają w sobie coś wyjątkowego. Przypominają, że kuchnia PRL-u - mimo ograniczeń - była smaczna i sycąca, dlaczego więc nie sięgać po nią dzisiaj?
Źródła: terazgotuje.pl
Zobacz też:
Wigilijny quiz dla bystrzaków. Sprawdź, co wiesz o potrawach regionalnych
Czerwona plamka na jajku. Niewiele osób wie, czy nadaje się do jedzenia lub gotowania
Najlepszy ser na sernik. Zawsze wychodzi puszysty, kremowy i wysoki