Rzadko jadana ryba z polskich jezior. Nietłusta, polecana chorującym na serce
Zadziwiająco rzadko jemy tę rybę. Występuje ona w polskich jeziorach, a wędkarze już tylko czekają na moment, aż wyruszą na łowienie. W teorii można ją łowić przez cały rok, ale teraz jest do tego najlepszy moment. Jest nietłusta, poleca się ją chorującym na serce, a przy tym nie zapłacimy za nią dużo. Sięgaj zamiast po łososia czy dorsza.
Polskie ryby z jezior to prawdziwy skarb. Mają one mniejszą tendencję do kumulowania dużych ilości metali ciężkich. Dzięki temu są zdrowsze i smaczniejsze. Wśród nich znalazł się lin. Ta niewielka ryba pozytywnie zaskakuje swoimi właściwościami.
Choć lin to jedna z najpopularniejszych nazw na tę rybę, to spotkamy ją również jako pszenicznik, oczeretniak lub kaliniak. Lin jest rybą słodkowodną, która należy do rodziny karpiowatych. Gatunek występuje praktycznie na terenie całej Europy, w tym w Polsce. Wyjątkiem jest za to północna część Wielkiej Brytanii, Islandii i północne regiony krajów skandynawskich.
Dziko występuje w wodach stojących i płynących. Najczęściej jednak pojawia się w ciepłych, płytkich i bardzo zarośniętych zbiornikach wodnych. Z tego powodu bardzo często spotkamy go w polskich jeziorach. Poza tym lin jest hodowany w stawach rybnych. Chętnie wpuszczany jest do przydomowych oczek wodnych i stawów.
Lin w Polsce nie jest objęty okresem ochronnym. Oznacza to, że można go łowić przez cały rok. Najlepszy moment na łowienie trwa od maja do sierpnia. Wtedy ryba wykazuje wysoką aktywność w ciągu dnia i złapanie jej jest łatwiejsze. Średnia długość ciała lina ma od 35 do 40 cm, a masa waha się między 1-1,5 kg.
Lin charakteryzuje się niezbyt dużą ilością tłuszczu, a wysoką zawartością białka. Na 100 g dostarcza 2,5 g tłuszczu i aż 17 g białka. Poza tym uzupełnia zapotrzebowanie na witaminę D, 25% dziennego zapotrzebowania na witaminę B12. Z minerałów dostarczy cennego fosforu, potasu, żelaza. To też dawka kwasów omega-3 i omega-6, w tym kwasy eikozapentaenowy (EPA) i dokozaheksaenowy (DHA).
Jedzenie lina pozytywnie wpłynie na układ nerwowy. Poprawi pamięć i usprawni zapamiętywanie, uczenie się nowych rzeczy. Podbuduje nastrój, zapobiegnie występowaniu stanów depresyjnych i lękowych. Pomoże w wyciszeniu organizmu, złagodzeniu objawów wysokiego stresu i jednocześnie ułatwi zasypianie.
Zawartość cennych kwasów sprawi, że lin zalecany jest osobom chorującym na serce i pacjentom w grupie ryzyka. Ryba wyreguluje poziom wysokiego cholesterolu i ciśnienia tętniczego. Rozszerzy naczynia krwionośne i zadba o ich elastyczność. Zmniejsza ryzyko wystąpienia zakrzepów krwi. W efekcie ochroni serce przed wieloma schorzeniami.
Wysoka ilość białka w tej rybie z polskich jezior pozytywnie zadziała na wiele sektorów organizmu. Między innymi lin wesprze odbudowę tkanki mięśniowej po wysiłku fizycznym, ale też przebytych urazach. Podbuduje odporność całego organizmu, skróci okres rekonwalescencji i uchroni przed wieloma infekcjami.
Lin w smaku jest słodki, ale wyczuwalny jest nieco mulisty aromat. Mięso jest jasne, delikatne i miękkie po obróbce termicznej. Osobliwego zapachu można pozbyć się poprzez moczenie w mleku lub mleku z cebulą. Po tym pozostaje przyjemny słodki smak.
Smak lina doceniany jest szczególnie po upieczeniu, usmażeniu lub wędzeniu. Doskonale smakuje po obtoczeniu w świeżo mielonym pieprzu, słodkiej papryce, majeranku, rozmarynie, jałowcu i chilli. Na koniec można go skropić sokiem z cytryny lub limonki, co doda przyjemnego orzeźwienia. W czasie lata warto go grillować.
Źródło: terazgotuje.pl
Zobacz też:
Przyprawa jak naturalny lek. Seniorzy powinni stosować często, bo pomaga na bóle reumatyczne
Wrzuć do po porannej kawy. Działają jak tarcza ochronna, pobudzają metabolizm
Dla górali to najlepszy lek, a nawet afrodyzjak. Ma dużo wapnia, fosforu i jodu