Faworki smaż tylko na konkretnym tłuszczu. Będą chrupać aż miło
Złociste faworki to zimowa słodycz, którą zajadamy się najczęściej w karnawale i podczas tłustego czwartku. Dobrze zrobione, wychodzą leciutkie, przyjemnie chrupiące i słodkie, dzięki posypce z cukru pudru. Jeśli przyrządzasz je w domu, musisz wiedzieć, na jakim tłuszczu smażyć faworki. Właśnie od tego zależy, czy będą kruche i pyszne.
Masz dobry przepis na faworki? Pamiętasz, że trzeba cienko rozwałkować ciasto, żeby wyszły napowietrzone i chrupiące? To cenna wiedza, która przybliża cię do zrobienia perfekcyjnego chrustu. Aby wyszedł idealny, musisz jeszcze wiedzieć, na jakim tłuszczu smażyć faworki. Drobne błędy sprawiają, że słodycze wychodzą miękkie i pełne tłuszczu. Co zrobić, żeby tego uniknąć?
Faworki trzeba smażyć przede wszystkim na dobrze rozgrzanym tłuszczu (ok. 170-180 stopni Celsjusza). Gdy będzie zbyt zimny, to wchłonie się w ciasto i słodycze będą przesiąknięte tłuszczem. Warto więc na początku przetestować temperaturę tłuszczu, wrzucając fragment ciasta - jeśli od razu wypłynie na powierzchnię, to można smażyć. Natomiast zbyt gorący tłuszcz sprawi, że chrust z zewnątrz mocno się przypali, a w środku wciąż pozostanie surowy. W ocenie temperatury pomocny będzie termometr do głębokiego tłuszczu, który bez problemu da się kupić przez internet.
Na jakim tłuszczu smażyć faworki? Najlepiej sprawdzi się smalec, który nada im pięknej, złocistej barwy i odpowiedniej chrupkości. Cechuje się wysoką temperaturą dymienia, dlatego słodkości nie wchłoną zbyt dużo tłuszczu, a jednocześnie zdążą się równomiernie zarumienić.
Faworki można też usmażyć na smalcu z dodatkiem oleju roślinnego (np. rzepakowego) lub nawet na samym oleju. Dzięki temu wyjdą lżejsze. Taki tłuszcz jest neutralny w smaku i również ma wysoką temperaturę dymienia.
Najgorszymi wyborami będą za to masło, margaryna i olej roślinny o niskiej temperaturze dymienia (np. słonecznikowy). Faworki wyjdą tłuste i szybko się przypalą, a tłuszcz - podczas smażenia - będzie wydzielać nieprzyjemny zapach, a nawet szkodliwe substancje.
Doświadczone gospodynie, mające sprawdzony przepis na faworki, dobrze wiedzą, co jest niezbędne, a czego lepiej unikać przy ich smażeniu. Kilka prostych patentów sprawi, że chrust wyjdzie perfekcyjny, zupełnie jak ten od babci czy z profesjonalnej cukierni.
Pamiętaj, żeby faworki smażyć po kilka sztuk naraz. Nie przepełniaj garnka, aby utrzymać tę samą temperaturę tłuszczu przez cały czas. Smażenie chrustu wymaga cierpliwości - nie spiesz się. Po równomiernym obsmażeniu przekładaj kruche ciastka na ręcznik papierowy, żeby odsączyć je z nadmiaru smalcu czy oleju.
Jeśli chcesz, żeby chrust nie wchłonął zbyt dużo tłuszczu i był przyjemnie chrupiący, do ciasta dodaj łyżkę octu lub spirytusu. Alkohol w spirytusie czy kwas w occie sprawią, że ciasto stanie się elastyczne i jednocześnie mniej chłonne.
Podczas smażenia karnawałowych specjałów poleca się też wrzucenie kawałka ziemniaka do rozgrzanego tłuszczu. Warzywo działa jak naturalny filtr, który zbiera wszystkie zanieczyszczenia z tłuszczu oraz pomaga utrzymać stałą temperaturę smażenia. Dzięki temu trikowi unikniesz przypalonych i nieprzyjemnych w smaku faworków. Pamiętaj, żeby co jakiś czas wymieniać kawałek ziemniaka.
Co jeszcze warto wiedzieć o smażeniu faworków? Użyj garnka o grubym dnie. To zapewni równomierne rozprowadzenie ciepła i utrzymanie stałej temperatury tłuszczu. Faworki będą usmażone zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Przy naczyniu z cienkim dniem może się okazać, że część słodyczy będzie podgrzewała się mocniej i w konsekwencji wyjdzie przypalona.
Smażenie chrustu może przysporzyć trochę trudności i wydawać się skomplikowane. Dlatego, warto znać kilka prostych trików, dzięki którym faworki na tłusty czwartek wyjdą po prostu idealne.
Źródło: terazgotuje.pl, smaker.pl
Zobacz też:
To najzdrowszy owoc świata. Większość Polaków je nawet codziennie
Wystarczy dodać pod koniec gotowania. Rosół nabierze głębokiego, złocistego koloru
Jak nadziewać pączki bez szprycy. Dobre gospodynie mają na to świetny patent